ZONA
UMIŁOWANA POŚLUBIONA
4 WRZEŚNIA 1999r wzięliśmy ślub, jak mi się wydawało z
miłości nie żadnego przymusu. Następnego dnia wyjechaliśmy w podróż poślubną,
chciałem, aby wszystko było tak jak powinno.
Było do momentu powrotu.
Wtedy dostałem wyraźnie do zrozumienia ze nie wziąłem ślubu
TYLKO z moją M, ale jej mamusią i to ona jest w naszym życiu najważniejsza i to
ona o wszystkim decyduje. Jak mogłem zareagować,
uśmiechnąłem się traktując to jak dobry żart?
NIESTETY TO BYŁ MÓJ BŁĄD
Kilka miesięcy później doszło do pierwszego poważnego
kryzysu w naszym małżeństwie. Gdybym mógł cofnąć czas! TO NIE JEST MOŻLIWE
Pochodzę z rodziny, w której nie było rozwodów, tego
starałem się trzymać, wmawiając sobie jakoś wszystko się ułoży to tylko
potrzeba czasu to tylko trzeba się dotrzeć.
Moi rodzice morze wspierali mnie, ale nigdy nie wtrącali się
do naszego życia, patrząc realnie jak mogli skoro mieszkałem 120kilometrów od
nich. Wpadaliśmy do nich w porywach raz na dwa miesiące a i to szybko stało się
dla mojej żony zbyt częste. Gdy kiedyś w złości powiedziałem do mojej mamy ze
chyba się rozwiodę, jej reakcja była (o mój borze nie rób tego, jakoś się
dogadacie).Musiało minąć kilka lat ona tez zmieniła zdanie.
Moja zona rodziców miała, na co
dzień.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz