środa, 22 maja 2013

ZAŁAMANIE



ZAŁAMANIE
Zastanawiam się teraz, gdy jest po wszystkim jak wytrzymałem w tym domu z tą kobieto jeszcze trzy lata. Jestem wrakiem człowieka.
Po wydarzeniach tamtej nocy odwróciliśmy się od siebie kompletnie. Choć nigdy nie powiedziałem jej ze widziałem ich na tej ławce, domyślała się ze wiem. Robiliśmy wszystko osobno, częściej sobie na złość nisz dla dobra dziecka. Najwięcej ucierpiała na tym nasza córka, i moje relację z nią.
Wbrew własnym zasadom coraz częściej zacząłem zaglądać do kieliszka, i co idzie z tym w parze zwyciężył instynkt potrzeb fizycznych. Pierwszy raz po jakiejś zakrapianej imprezie wylądowałem w ramionach prostytutki, sądziłem ze poczuje się lepiej, ale efekt był zupełnie odwrotny czułem się obrzydliwie. Wiedziałem ze z mojego małżeństwa nic już nie będzie, wizyty u prostytutek powtarzałem jeszcze nie raz. W niedługim czasie pojawiły się inne kobiety, przeważnie na jedną noc. Lecz nie mogłem odnaleźć w niczym sensu nie buło już niczego, co mogłoby mnie cieszyć, co dałoby przynajmniej sekundę radości. W domu ciągłe awantury coraz częściej rozmawialiśmy o rozwodzie. Stałem się nerwowy, miałem jakieś napady agresji, zacząłem sam łapać się na tym ze tracę nad sobą panowanie, było źle a moja kochana żona doskonale widziała, co się ze mną dzieje. Śmiała mi się prosto w twarz.
Nie było łatwo.
Twardy facet, za jakiego się uważałem i takiego postrzegali mnie ludzie potrzebował pomocy. Zdecydowałem się na wizytę u psychologa. Poprzez lekarza trafiłem do specjalistycznej przechodni CBT. Świetny terapeuta z czystym sumieniem mogę go każdemu polecić, szybko postawił mnie do pionu.
Prawdo podobnie zawdzięczam temu lekarzowi życie! 

poniedziałek, 20 maja 2013

CZEMU


CZEMU
Czemu ona mi to zrobiła, czemu w ten sposób, czemu tak okrutnie przecież tyle dla niej zrobiłem, tyle poświęciłem?
W chwili, gdy poznałem tę dziewczynę miałem przyjaciół mnóstwo znajomych, miałem wokół siebie ludzi, z którymi przysłowiowo można było (konie kraść). W każdej chwili mogłem liczyć na ich pomoc a oni na moją.
Jeszcze przed ślubem, teraz wiem ze nie mogła tego zdzierżyć ze ja otaczam się takimi ludźmi, głupie wytłumaczenie ze musi się mną dzielić z innymi, ciągle robiła mi jakieś problemy stawiała jakieś warunki, gdy chciałem się spotkać z kumplami. Jeden z moich kolegów brał ślub i akurat tego dnia przyszła teściowa wyprawiała imieniny. Niestety na ślubie nie byłem, bo postawiła mi warunek ze muszę być u mamusi na imieninach, teras dopiero wiem, jaki byłem głupi. W wyniku ciągłych jakichś, ale ze strony mojej ukochanej coraz zadziej spotykałem się z przyjaciółmi. W rezultacie doprowadziło to do zerwania wszelkich kontaktów, ludzie porozjeżdżali się po świecie minęło kilka lat. W ubiegłym roku byłem w zakopanym, na stoku spotkałem jednego kumpli ze starej paczki, zdziwienie niesamowite nie widzieliśmy się prawie dwanaście lat. Wspomnienia opowieści przesiedzieliśmy w barze prawie do rana. Na koniec kolega stwierdził ( STARY BYŁA NAS JEDONASTKA WSZYSTKICH BYM PODEJRZEWAŁ ZE STANĄ SIĘ PIERNIKAMI, ALE NIGDY NIE SĄDZIŁEM ZE TY) cholera on ma rację. Dla kobiety poświęciłem przyjaciół, i najgorsze jest to ze teras nie mam już nikogo.
Po ślubie, przez te wszystkie lata wszystko, co robiłem, robiłem z myślą o niej o rodzinie, którą założyliśmy, chorowałem poświęcając własne zdrowie, nie myśląc o sobie, tylko o niej. A co ona zrobiła dla mnie?
Przy jakiejś kolejnej kłótni, gdy miałem już dosyć zażądałem wybieraj albo ja albo mamusia. Z uśmiechem na twarzy odparła ( wybieram mamusię).  Mógłbym wybaczyć jej zdradę, puścić w niepamięć, ale nie mogłem znieść ingerencji teściowej w nasze ż w niepamięć, ale nie mogłem znieść ingerencji teściowej w nasze życie.

czwartek, 16 maja 2013

INTEGRACJA ZDRADA


INTEGRACJA, ZDRADA
Był rok 2007, moja żona zaczęła wychodzić na jakieś kolację, wyjeżdżać na wyjazdy integracyjne z firmy, w której pracowała. Ok integracja z pracownikami stała się wtedy bardzo popularna. Nie miałem nic przeciwko. Stało się to coraz częstsze, kilku dniowe wyjazdy gdzieś na mazury, lub inne miejsca. Wyjścia wieczorne tez były coraz częstsze. Nic w tym dziwnego gdyby nie fakt ze po powrocie żona szczegółowo opowiadała, co się działo. Gdy przychodzili do nas znajomi żona ze szczegółami opowiadała, co się działo na ostatniej imprezce.
Na parkiecie ta pani obmacywała się z tym panem, on wkładał jej ręce w majtki, po czym gdzieś zniknęli na dłuższy czas, oczywiście oboje mieli obrączki na palcach, ale nie z tego samego kompletu.
Na wyjeździe była taka impreza i wszyscy się tak napili ze w pokoju spali w dziesięć osób w jednym łóżku. Czy ktoś uwierzy w to ze nikt nikogo nie bzyknął, ja nie, bywałem na różnych imprezach i wiem jak się kończą tego typu zabawy?
Jeden kolega z pracy ( bardzo przystojny) bardzo ją adoruje składając propozycję, i jeśli się nie zmienię to ulegnie jego namowom.  
Nie wiem, co moja żona chciała osiągnąć po przez et opowieści, pobudzić we mnie zazdrość, raczej zaczęła pobudzać we mnie obrzydzanie. Początkowo sądziłem ze wiele w tych historiach wyolbrzymia, dokłada od siebie. W niedługim okresie przekonałem się ze jednak mówi prawdę, ze na tych wyjazdach dochodzi do, nazwę to po imieniu orgii i ze moja żona w nich uczestniczy. Wyjechali wtedy do Austrii na kilka dni, dostałem od naszej wspólnej koleżanki zdjęcia mms mojej żony, które nie pozostawiały cienia wątpliwości. ZONA MNIE ZDRADZA. Przemilczałem to, zdjęcia zapisałem w telefonie. Jakiś miesiąc morze dwa później poprosiła mnie czy nie mógłbym odebrać jej z jakiejś kolacji. No pewnie ze Cię odbiorę. Umówiliśmy się ze wyśle mi sms, o której mam po nią przyjechać. Dochodziła północ dostałem wiadomość od żony (czy mogę być po nią o 2.00) Odpisałem OK. Tej nocy córka nocowała u koleżanki, siedziałem sam w domu nic ciekawego nie było w telewizji, zaczęło chcieć mi się spać, postanowiłem ze pojadę wcześniej, najwyżej przejadę się po mieście. Lubiłem jeździć nocą po warszawie. Przejechałem się kawałek dochodziła 1.00 Podjechałem pod wskazany adres. No cóż zobaczyłem na własne oczy, co chciałem, pod lokalem przy parkingu było kilka drzew i ze dwie ławeczki, teren był doskonale oświetlony dokładnie ich widziałem. Moja żona siedziała okrakiem na kolanach jakiegoś faceta, może jeszcze nie uprawiali seksu, on trzymał rękę pod sukienką na jej pupie ona najwyraźniej trzymała w ręku jego członka, namiętnie się całowali. Krew zagotowała mi się w żyłach, złapałem za klamkę chcąc wysiąść z samochodu pobiec i obić tego gościa. Lecz nie mogłem się ruszyć, nie potrafię wytłumaczyć, co się wtedy stało, siedziałem jak wryty w samochodzie i ich obserwowałem, zacząłem zastanawiać się, co zrobić, jak postąpić. Upłynęło kilka minut oni wciąż byli zajęci sobą ja wycofałem samochód do ulicy tracąc ich z pola widzenia, posiedziałem jeszcze kilka minut, aby uspokoić oddech. Wysłałem żonie sms (jestem). Może po dwóch minutach zobaczyłem jak idzie w moim kierunku, miałem ochotę odjechać z piskiem opon. Zaczekałem, wsiadła do samochodu, zapytałem jak impreza? Odpowiedziała (w porządku) w drodze do domu więcej nie odezwaliśmy się do siebie, walczyłem z myślami. Położyłem się od razu do łózka, żona wyszła nago z łazienki, nie zdążało się to zbyt często. Próbowała przytulać się do mnie (mówiła ze chce się kochać). Warknąłem tylko ze śpię, ona bardzo często tak postępowała.       
Ja tez chodziłem na różne imprezy, spotkania przy piwie, dochodziło do różnych sytuacji, ale zawsze wiedziałem ze mam żonę ze inne kobiety nie są dla mnie, ze nie zdradzę żony.  
Przez kilka kolejnych dni nie odezwaliśmy się do siebie ani słowem, zauważyłem ze żadnemu z nas nie brakuje rozmowy. Po kilku dniach któraś z nas wydobyło z siebie głos, zakończyło się to ostrą kłótnią, o wszystko, ale nie wspominałem ani słowem o tym, co widziałem, żałowałem później wielokrotnie ze wtedy nie podszedłem do nich ze nie sprałem tego gościa.
Tego dnia usłyszałem po raz pierwszy od żony( JA JUSZ WSZYSTKO MAM W ŻYCIU, CO CHCIAŁAM, TY NIE JESTEŚ MI JUSZ DO NICZEGO POTRZEBNY, NIC WIĘCEJ NIE POTRAFISZ MI DAĆ, RESZTĘ ZAPEWNI MI MAMUSIA), (JAK CI SIĘ COŚ NIE PODBBA TO SIĘ PAKÓJ I WYPIERDALAJ).Spodziewałem się tego, ale może w łagodniejszej oprawie. Te słowa padały jeszcze wielokrotnie.
Ale mimo wszystko mieliśmy dziecko, i coś postanowiłem.
Po tych wydarzeniach przestaliśmy ze sobą sypiać, nie potrafiłem zapomnieć.  

JAK DALEJ ŻYĆ


JAK DALEJ ŻYĆ
Nie potrafiłem pogodzić się z tym, co się stało, nie potrafiłem udawać ze nic się nie stało. Próby rozmowy z żoną nic nie dały. Ona tylko mówiła przecież jak będziemy razem nie ma to żadnego znaczenia. Morze i miała rację, jak będziemy razem!!! Ale coraz mniej wskazywało na to ze tak będzie.
Ale mieliśmy dziecko, które nic nie zawiniło w tym wszystkim. Postanowiłem wtedy, trudno jak będzie się układać w naszym małżeństwie. Od dziś, co robię, robię wszystko dla Córki. Od dziś to tylko ona się liczy w moim życiu.
Zaczęliśmy żyć razem, koło siebie. Nie potrafiliśmy dogadać się ze sobą kompletnie. Żona robiła mi awantury prawie o wszystko. W głębi serca miałem gdzieś nadzieję ze jeszcze coś się wydarzy, ze to chwilowe problemy, ze jeszcze stworzymy szczęśliwą rodzinę. Teraz wiem ze była to tylko udzenie się nadzieją. Pracowałem utrzymywałem tą rodzinę, zajmowałem się dzieckiem, zaspakajałem jej największe zachcianki. Nauczyłem córkę pływać jeździć na nartach, zjeździłem z dzieckiem prawie pół polski. Córka zapragnęła jeździć konno, stało się to jej pasją , widziałem to, jak mogłem dziecku tego odmówić. Przez pięć lat prawie każdą sobotę spędzałem w stadninach, aby moje dziecko mogło się rozwijać.
Czy za to wszystko usłyszałem przynajmniej jedno dobre słowo? NIE  

wtorek, 14 maja 2013

ZAMIANA MIESZKANIA


ZAMIANA MIESZKANIA
Jak wcześniej wspominałam podpisaliśmy umową w spółdzielni, budynek został wybudowany, mieszkanie było do odbioru, miałem nadzieje ze ten fakt coś ożywi w naszym małżeństwie, byłem w błędzie? Pojawił się problem z kredytem, nie mieliśmy zdolności. Nie wiem jak to się stało ze w to uwierzyłem, przy moich zarobkach, tak małym kredycie, który mieliśmy wziąć nie wyczułem podstępu. Jeszcze wtedy kochałem moją żonę a tym samym jej ufałem. Żona oświadczyła ze nie ma innego wyjścia, do kredytu muszą przystąpić teściowie, ale żeby to było możliwe muszą tez przystąpić do umowy kupna. Tak mnie wtedy przekonała ze nie ma to żadnego znaczenia, ze po podpisaniu aktu notarialnego przekażą nam swoją część. Tak się stało. Kupiliśmy mieszkanie na spółkę z teściami w równych częściach po 25%dla każdego i tak tez został sporządzony akt notarialny. Mieszkanie wykończyłem urządziłem, przeprowadziliśmy się. Wydawało się wtedy ze wszystko się w końcu ułoży. Pewnego dnia żona wchodzi do domu trzymając w ręku teczkę od notariusza, zapytałem, co to jest (RODZIICE PRZEPISALI NA MNIE SWOJĄ CZĘŚĆ MIESZKANIA) jak to, przecież inaczej miało być. (Muszę mieć jakieś zabezpieczenie jak będziesz chciał ode mnie odejść). Wtedy dotarło do mnie ze jestem robiony w przysłowiowego balona. Kilka dni później miałem coś do załatwienia w banku, przypadkowo wpadłem na kobietę, która obsługiwała nasz kredyt, poprosiła mnie do pokoju to, co usłyszałem nie pozostawiło cienia wątpliwości Pani R…….s zaczęła mnie przepraszać nie wiedziałem początkowo, za co, ona odchodzi z banku to, co zrobiła nie daję jej spokoju nie mogłem załapać (powiedziała ze przy załatwianiu tego kredytu moja teściowa zastraszyła ją i zażądała, aby celowo doprowadziła do faktu ze nie mamy zdolności kredytowej)
Nie potrafię opisać tego, co i jak się wtedy poczułem, długo chodziłem jak struty. Składając wszystkie fakty w jedną całość dotarła do mnie rzeczywistość, okrutna prawda, fakt ze osoba, którą kochałem, której ufałem bezgranicznie w porozumieniu ze swoją mamusią po prostu mnie oszukały. 

POWRÓT DO DOMU, WYCHOWANIE DZIECKA


 POWRÓT DO DOMU, WYCHOWANIE DZIECKA
Wszystko prysło w momencie, gdy weszliśmy na klatkę, POD DRZWIAMI STALI TEŚCIE Z NADĘTO MINO, ILE MOŻNA NA WAS CZEKAĆ. Myślałem ze wyjdę z siebie, ale nie chcąc robić awantury zacisnąłem zęby myśląc sobie niedługo pójdą.
Nic bardziej mylnego przez najbliższy rok drzwi naszego domu się nie zamykały teście na zmianę byli non stop na dodatek jeszcze ich młodszy synek postanowił wykazać się w roli dobrego wujka. Wracałem z pracy do domu pierwsze, co widziałem któregoś z teściów, nie mogłem wziąć dziecka na ręce, bo babcia była pierwsza, jeśli udało mi się to zaraz komentarze, JAK JO TRZYMASZ, POZWÓL SIĘ NACIESZYĆ itp. Tak od poniedziałku do piątku, weekendy to już od świtu do nocy życie w szóstki, zaczęło robić się ciasno nie mogłem tego znieść. W własnym domu zacząłem czuć się jak intruz szwagier bez najmniejszych skrupułów buszował po szafkach w kuchni, używał moich perfum, nie mogłem dalej tego tolerować.
Zacząłem rozmawiać z żono ze tak nie morze być, żeby porozmawiała z rodzicami niech odrobinę dadzą nam spokoju. Zona jednak trzymała ich stronę, mówiąc, czego się czepiasz przecież tyle mam pomagają, sama nie dałabym sobie rady. Jak to sama nie dasz sobie rady, przecież masz mnie, pracowałem, ale system pracy miałem taki ze mogłem w razie potrzeby wyjść wcześniej lub zostać w domu, nienormowany wymiar pracy? I tak zakupy, sprzątanie było na mojej głowie, pomagałem żonie jak mogłem, ale to wciąż było za mało, zaczęło jej ciągle coś nie pasować, ciągle była niezadowolona. Zaczęło dochodzić między nami do sprzeczek, zona potrafiła spakować siebie i dziecko i na przykład na cały weekend pójść do mamusi, nie interesowało ją, co ja robię, zaczęliśmy się od siebie oddalać. Rzuciłem się w wir pracy, wolne chwile tez zacząłem uciekać z domu, po cóż miałem siedzieć, jeśli beze mię było im lepiej. I to stało się problemem żona zaczęła się awanturować ze ciągle mnie nie ma. Tak źle, tak jeszcze gorzej. Nie potrafiliśmy dogadać się w najbłahszych sprawach. Żona po urlopie macierzyńskim później wychowawczym wróciła do pracy, córka zostawała z opiekunką na zmianę z teściem. Zaczęły się jeszcze większe konflikty. Tak do momentu, gdy córka skończyła trzy latka i poszła do przedszkola, Zona oświadczyła ze dziecko musi być odbierane najpóźniej do 15.00 Jak nie dasz rady to będzie ją odbierał dziadek? OK Stawałem na głowie zacząłem zawalać pracę w tamtym okresie wiele straciłem zawodowo nie do odbudowania. Robiłem wszystko, aby to dziecko do tej godziny odebrać. Oczywiście zdarzały się sytuacje ze musiałem dłużej zostać w pracy wtedy córkę odbierał dziadek, po krótkim czasie były jakieś pretensje z jego strony ZE NIE BĘDZIE TAK LATAŁ ZE MU SIĘ NIE CHCE itp. Żona jednak nie widziała problemu w dziadku tylko za całą sytuację obarczała mnie. Zdarzały się sytuację ze dziadek odebrał dziecko z przedszkola po chwili miałem telefon od żony ze natychmiast muszę jechać po córkę, bo stoi pod blokiem i nie chcę wejść. Jak wariat pędzę z drugiego końca w-wy łamiąc wszystkie przepisy, bo co ma zrobić ojciec w takiej sytuacji, gdy jego córeczce dzieje się krzywda? To, co zobaczyłem ścierpłem cały. Dziecko stoi prawie na środku ulicy płacząc w niebogłosy a dziadek pijany w trzy.du.. Trzyma się drzwi. Nie mogłem na to więcej pozwolić, oczywiście moja żona nie widziała żadnego problemu, opowiedziałem jej całą sytuację usłyszałem tylko( nie przesadzaj.)
W tym momencie powinienem dodać ze dziadek nadużywał alkoholu. W małżeństwie dziadków to teściowa o wszystkim decydowała, teść był człowiekiem, którego nigdy nić nie interesowało. Wracał z pracy sadzał tyłek w fotelu i wszystko miał głęboko w du….e. Jak coś mu się nie spodobało to poszedł tydzień w tango, po czym wracał skruszony i dalej siedział w fotelu i robił, co mu MATKA, czyli żona kazała? Po naszym ślubie teściowa nie mogła pogodzić się z faktem ze zięć ma coś do powiedzenia, PRZECIEŻ FACET TO PIES I TAK GO TRZEBA TRAKTOWAĆ???  
Żona pewnego razu przy jakiejś sprzeczce zapytała mnie ( czy ja nie mógłbym PIĆ,) a co by to dało odparłem, chcesz mieć męża pijaka, w ciągu roku stałbym się alkoholikiem. (ALE JAKI JA BYM MIAŁA ROK) odparła. Nie dowiedziałem się co miała na myśli, prawdopodobnie liczyła na to ze będę zachowywał się jak jej ojciec.

poniedziałek, 13 maja 2013


ciąg dalszy opublikuje w kurtce

DZIECKO


Zbliżał się termin, gdy na świat miało przyjść nasze dziecko, nic innego się dla mnie nie liczyło wszystko kręciło się wokół żony i jej dobra. Uśpiło to moją czujność względem teściów. W ósmym miesiącu ciąży żona trafiła do szpitala z małymi problemami, lekarze unormowali sytuację, ale musiała pozostać w szpitalu. Teściowa szalała, robiła jakieś awantury w szpitalu załatwiała konsultacje, lekarz prowadząca była oburzona ze ktoś próbuję pouczać ją, co ma robić. Nie było najmniejszych powodów do obaw. Końcówka ósmego miesiąca lekarz stwierdził ze dłużej nie ma, na co czekać dziecko jest durze najwyższy czas na rozwiązanie. Był piątek na poniedziałek wyznaczono termin na wywołanie porodu.
Teściowa wzięła na ten dzień urlop, zapowiedziała ze będzie przy porodzie. Było to dla mnie coś, co nie mieściło mi się w głowie, to ja byłem ojcem, to ja miałem być przy porodzie nie ona! Powiedziałem żonie wtedy po raz pierwszy albo ja, albo ona. Żona odparła tylko ( daj spokój). Na szczęście nasza córka postanowiła nie dopuścić do konfliktu i zaczęła pchać się na ten świat w sobotę wieczorem. Dzięki pielęgniarce, która zabrała żonie telefon i zadzwoniła tylko do mnie. Byłem przez cało noc przy swoich dziewczynach, durzej i malutkiej w brzuchy. Niedziela nad ranem moje córeczka przyszła na świat.
Przeżycie niesamowite coś pięknego, najpiękniejsze chwile dla faceta po raz pierwszy ujrzeć własne dziecko. Dziecko było wcześniakiem, ale dostała 10 punktów. Godzinami przesiadywałem przy tym plastikowym łóżeczku, w jakich umniejszają w szpitalach noworodki.
Wróćmy do momentu porodu, gdy było już po, żonę przewieziono do pokoju dziecko zostało zabrane, aby młoda mama mogła odpocząć, jak wariat wyszedłem przed szpital chciałem się wszystkim pochwalić. Zacząłem wydzwaniać po rodzinie przyjaciołach, uznałem ze z grzeczności tak wypada zadzwoniłem tez do teściowej z informacją ze została babcią. Słów które usłyszałem nie zapomnę do końca życia , nie zapytała się nawet jak się czuje dziecko jak mama tylko ( JAK MOGŁEŚ, CZEMU NIE ZAWIADOMILIŚCIE MNIE GDY ZACZEŁA RODZIĆ , POZAŁUJESZ TEGO !!!)
Żona z córką pozostały jeszcze przez kilka naście dni w szpitalu. Córka dostała żółtaczki, żona tez miała problemy poporodowe, dziś wiem ze było to w wyniku stresu spowodowanym ingerencją teściowej. Kilka dni było bardzo nerwowe, ale co zrobiła moja kochana teściowa. Od lekarz prowadzącej zażądała (ŻĄDAM ABY TYLKO MNIE JNFORMOWANO O STANIE ZDROWIA CÓRKI I WNUCZKI) ( W ZADNYM WYPADKU OJCA ).   Gdy lekarz powtórzyła mi te słowa zdębiałem, nie potrafiłem wydusić z siebie słowa, to przekroczyło wszelkie granice rozsądku. Oczywiście tak się nie stało ja byłem informowany o wszystkim, pani Doktor posłała moją teściowo do diabła. Ale jak można w ten sposób postępować???
Żona i córeczka w końcu zostały wypisane do domu, jaki ja byłem szczęśliwy, gdy wiozłem je ze szpitale. W domu wszystko przygotowałem, posprzątane poprane poprasowane, byłem pewny ze dopiąłem wszystko na ostatni guzik.  

WŁASNY DOM


 Zawsze chciałem mieć małą działeczkę z domkiem. Uznałem ze nadszedł moment, kiedy trzeba do tego wrócić, zonie spodobał się ten pomysł, sprawiała wrażenie zachwyconej. Pracowałem ciężko, przekładało się to na zawartość portfela, szybko przerodziłem swoje plany w czyny, znalazłem działkę w okolicy Piaseczna, 20 min samochodem od warszawy i mamusi, oboje byliśmy mobilni. Po obejrzeniu i sprawdzaniu nieruchomości wpłaciłem zaliczkę. Wszystko nabrało kolorów, zacząłem załatwiać formalności, była jesień ustaliliśmy z zoną ze na wiosnę zaczynamy budowę naszego domku.
Wszystko szlak trafił w momencie, gdy dowiedziała się o tym teściowa, była straszna awantura, działki nie kupiliśmy straciłem zaliczkę. Nasze stosunki pogorszyły się.
Ale moja żona była wtedy już w ciąży, oczekiwaliśmy dziecka, nie mogłem doprowadzić do rozpadu.
Teściowa chcąc jakoś załagodzić sytuację zaproponowała abyśmy zmienili mieszkanie na większe, dołoży różnicę pomoże nam itp. Cóż mogłem zrobić chcąc utrzymać małżeństwo. Zgodziłem się. Podpisaliśmy umowę w spółdzielni, ja pracowałem zona razem z teściowo załatwiały wszystkie formalności, podpisywałem tylko jakieś dokumenty. Wzięliśmy niewielki kredyt, teściowa stwierdziła ze mieszkanie, w którym mieszkaliśmy zostawi dla siebie a nam odda wkład, który w nie włożyłem. Nie robiło to dla mnie żadnej różnicy. A jednak w którymś momencie podsunięto mi dokument, który podpisałem. Ale o tym później.

niedziela, 12 maja 2013

PRZEPROWADZKA


PRZEPROWADZKA
Przez kilka pierwszych miesięcy po ślubie mieszkaliśmy u teściów, później przeprowadziliśmy się do mieszkania, które moja zona dostała rzekomo od matki. Żeby było jasne mieszkanie było w stanie deweloperskim, ja wyłożyłem na wykończenie.  Ale w odległości dwóch ulic, a teść w naszym bloku garażował samochód, więc miał podgląd na bieżąco. Wiedziałem już ze nie będzie łatwo, wiedziałem ze musimy się wyprowadzić. Tak, aby przynajmniej kilka kilometrów dzieli nas od teściów. Wracając do samego momentu wyprowadzki od teściów, dało to wiele do myślenia zachowanie teściowej ( płakała, lamentowała ze traci swoją córeczkę, ze jakiś CHAM I PROSTAK takie miała o mnie zdanie zabrał jej dziecko) śmiałem się z tego nie potrafiłem tego zrozumieć. Przez kilka kolejnych dni gdy zapadał zmrok widziałem ją pod naszym blokiem zza drzewa obserwowała okno. Mówiąc o tym żonie, ta wpadała w złość mówiąc ze się czepiam, coś mi się przywidziało itp. Teście odwiedzali nas przy każdej nadarzającej się okazji, czyli tak dwa trzy razy w tygodniu. Moja zona była przeszczęśliwa mi zaczęło skakać ciśnienie. Za wszelko cenę chciałem utrzymać to małżeństwo.

ŻONA


ZONA
UMIŁOWANA POŚLUBIONA
4 WRZEŚNIA 1999r wzięliśmy ślub, jak mi się wydawało z miłości nie żadnego przymusu. Następnego dnia wyjechaliśmy w podróż poślubną, chciałem, aby wszystko było tak jak powinno.
Było do momentu powrotu.
Wtedy dostałem wyraźnie do zrozumienia ze nie wziąłem ślubu TYLKO z moją M, ale jej mamusią i to ona jest w naszym życiu najważniejsza i to ona o wszystkim decyduje.  Jak mogłem zareagować, uśmiechnąłem się traktując to jak dobry żart?
NIESTETY TO BYŁ MÓJ BŁĄD
Kilka miesięcy później doszło do pierwszego poważnego kryzysu w naszym małżeństwie. Gdybym mógł cofnąć czas! TO NIE JEST MOŻLIWE
Pochodzę z rodziny, w której nie było rozwodów, tego starałem się trzymać, wmawiając sobie jakoś wszystko się ułoży to tylko potrzeba czasu to tylko trzeba się dotrzeć.
Moi rodzice morze wspierali mnie, ale nigdy nie wtrącali się do naszego życia, patrząc realnie jak mogli skoro mieszkałem 120kilometrów od nich. Wpadaliśmy do nich w porywach raz na dwa miesiące a i to szybko stało się dla mojej żony zbyt częste. Gdy kiedyś w złości powiedziałem do mojej mamy ze chyba się rozwiodę, jej reakcja była (o mój borze nie rób tego, jakoś się dogadacie).Musiało minąć kilka lat ona tez zmieniła zdanie.  
Moja zona rodziców miała, na co dzień.  

KOBIETA


KOBIETA
Kobieta, miłość, jak to wiele ma wspólnego, dołóżmy słowo mężczyzna a powstanie jedna całość. Ala czy można zaufać kobiecie. Nie ma MIŁOŚĆI bez zaufania, w takim przekonaniu żyłem przez wiele lat i tak starałem się postępować. Na pierwszym miejscu zawsze było zaufanie tak zostałem wychowany, tak postępowałem.
GDYBYM WIEDZIAŁ DO, CZEGO TO MNIE DOPROWADZI   

MIŁOŚĆ


MIŁOŚĆ
Słowo wydawałoby się tak piękne, tak pożądane przez ludzi. Dla miłości niektórzy z nas poświęcają całe życie, miłość nas zaślepia ogłupia. Jednym udaje się osiągnąć cel, pogodzić miłość z życiem, osiągają sukces, inni doznają okrutnego doświadczenia totalnej porażki miłość ich gubi sprowadza na dno, pogrąża, zabiera nadzieję, zabiera sens życia.
Zadaję sobie pytanie, CZEMU, czemu człowiek pragnący miłości pragnący kochać, pragnący dawać szczęście drugiej osobie, który bez chwili zastanowienia poruszy niebo i piekło, aby tylko ta osoba była szczęśliwa nie myśląc o sobie, gdzieś tylko na samym końcu w swoich myślach ma nadzieję być pokochany. 
DLACZEGO, ten człowiek po wielu latach starań, po wielu jatach nadziei, pozostaje SAM, czujący się jak zbity pies, bez nadziei, bez pomysłu, co dalej. Straciwszy wiarę w siebie a przede wszystkim w ludzi po omacku błądzi na oślep w poszukiwaniu czegoś, co kiedyś nazywał MIŁOŚCIĄ