poniedziałek, 15 lipca 2013

ROZWÓD




Jesienią 2012 r złożyłem pozew o rozwód. 
Pozew miał charakter polubowny, mieliśmy wszystko ustalone, tak mi się wtedy wydawało. Nie w ziołom pod uwagę ze moja żona tak naprawdę nigdy nie wierzyła w to ze odważę się na ten krok. Wiadomość o fakcie ze złożyłem dokumenty w sądzie było dla niej ciosem, a jeszcze większym dla teściowej. Która zupełnie nie potrafiła zdzierżyć faktu ze pies ośmielił się postawić? Pierwszą rozprawę wyznaczoną na luty 2013 r trzy miesiące po złożeniu wniosku.
Miałem adwokata, panią mecenas poleconą mi przez kolegę, którego sprawę prowadziła jakieś dwa lata wcześniej, był zadowolony z przebiegu.
W moim przypadku okazała się totalną porażko, przeciwnik ją zupełnie przerósł.
Na pierwszej rozprawie moja zona odrzuciła ustalone przez nas wcześniej warunki i odpowiedziała atakiem. Oskarżając mnie o podwójne życie, o życie w konkubinacie. Prze de wszystkim, co to słowo oznacza. Nigdy nie prowadziłem podwójnego gospodarstwa domowego, jak już pisałem wcześniej wszystko, co robiłem było dla niej dla naszego domu. Fakt ze miałem wyskoki na bok, ale nigdy w żaden sposób nie próbowałem nawet się z nikim wiązać a co dopiero, konkubinat.
Moje życie się totalnie zawaliło. Składając pozew wiedziałem ze nie ma innego wyjścia, ale miałem jakiś plan jakieś perspektywy na życie jak po tej rozprawie stanąłem pod ścianą bez jakiejkolwiek perspektywy na przyszłość.
Moja żona razem z mamusią postanowiły wypuścić mnie w skarpetkach.    
Ta pierwsza rozprawa w sumie w gule się nie odbyła, została odroczona. Żona złożyła drugi pozew, oskarżając wyłącznie mnie o rozpad tego małżeństwa.
Została wyznaczona data kolejnej rozprawy, świadkowie do przesłuchania, później następna i tak dalej. Wyciąganie kolejnych brudów, niektóre nie powinny wyjść poza nas dwoje, inne były tak błahe ze aż żałosne. Na przykład ze kiedyś gdzieś na jakimś wyjeździe przyczepiłem się do żony ze źle zrobiła mi kawę.
O gruncie rzeczy mogłem się tego spodziewać, rodzina mojej żony jest do tego zdolna.
Zawiodłem się najbardziej na ludziach, których uważałem za przyjaciół, ludzie, z którymi wiele przeszliśmy i bardzo dużo wiedzieli o naszym życiu. Wiele zrobiłem dla tych ludzi i uważałem ze jak powołam ich na świadków to powiedzą przynajmniej prawdę. Potrzebowałem ich pomocy, sądziłem ze ją otrzymam tak jak pomagałem im wielokrotnie bez najmilejszego namysłu, gdy jej potrzebowali. Nie przypuszczałem ze odmówią zeznań.
A jednak.
 Jak to mówią prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie?
Rozpraw było dziewięć trwało to rok. W grudniu 2013r, gdy oboje byliśmy wyczerpani do granic możliwości, ustąpiłem zgadzając się na warunki, która mi zaproponowali. Ale straciłem wszystko, straciłem osiemnaście lat swojego życia a na dodatek zostały zasądzone alimenty wyższe niż płaci jeden z cele brytów, którego majątek szacuje się na kilka milionów zł.
Ja nie mam żadnego majątku a moje konto jest na debecie.
Gdzie tu jest sprawiedliwość, jak tu wierzyć w sprawiedliwość? Sprawiedliwości nie ma na tym świecie a na pewno nie w tym kraju.
Ja zostałem z niczym a moja eksżona dostała wszystko.

Tylko, czemu jeszcze utrudnia mi kontakty z córką.                

środa, 22 maja 2013

ZAŁAMANIE



ZAŁAMANIE
Zastanawiam się teraz, gdy jest po wszystkim jak wytrzymałem w tym domu z tą kobieto jeszcze trzy lata. Jestem wrakiem człowieka.
Po wydarzeniach tamtej nocy odwróciliśmy się od siebie kompletnie. Choć nigdy nie powiedziałem jej ze widziałem ich na tej ławce, domyślała się ze wiem. Robiliśmy wszystko osobno, częściej sobie na złość nisz dla dobra dziecka. Najwięcej ucierpiała na tym nasza córka, i moje relację z nią.
Wbrew własnym zasadom coraz częściej zacząłem zaglądać do kieliszka, i co idzie z tym w parze zwyciężył instynkt potrzeb fizycznych. Pierwszy raz po jakiejś zakrapianej imprezie wylądowałem w ramionach prostytutki, sądziłem ze poczuje się lepiej, ale efekt był zupełnie odwrotny czułem się obrzydliwie. Wiedziałem ze z mojego małżeństwa nic już nie będzie, wizyty u prostytutek powtarzałem jeszcze nie raz. W niedługim czasie pojawiły się inne kobiety, przeważnie na jedną noc. Lecz nie mogłem odnaleźć w niczym sensu nie buło już niczego, co mogłoby mnie cieszyć, co dałoby przynajmniej sekundę radości. W domu ciągłe awantury coraz częściej rozmawialiśmy o rozwodzie. Stałem się nerwowy, miałem jakieś napady agresji, zacząłem sam łapać się na tym ze tracę nad sobą panowanie, było źle a moja kochana żona doskonale widziała, co się ze mną dzieje. Śmiała mi się prosto w twarz.
Nie było łatwo.
Twardy facet, za jakiego się uważałem i takiego postrzegali mnie ludzie potrzebował pomocy. Zdecydowałem się na wizytę u psychologa. Poprzez lekarza trafiłem do specjalistycznej przechodni CBT. Świetny terapeuta z czystym sumieniem mogę go każdemu polecić, szybko postawił mnie do pionu.
Prawdo podobnie zawdzięczam temu lekarzowi życie! 

poniedziałek, 20 maja 2013

CZEMU


CZEMU
Czemu ona mi to zrobiła, czemu w ten sposób, czemu tak okrutnie przecież tyle dla niej zrobiłem, tyle poświęciłem?
W chwili, gdy poznałem tę dziewczynę miałem przyjaciół mnóstwo znajomych, miałem wokół siebie ludzi, z którymi przysłowiowo można było (konie kraść). W każdej chwili mogłem liczyć na ich pomoc a oni na moją.
Jeszcze przed ślubem, teraz wiem ze nie mogła tego zdzierżyć ze ja otaczam się takimi ludźmi, głupie wytłumaczenie ze musi się mną dzielić z innymi, ciągle robiła mi jakieś problemy stawiała jakieś warunki, gdy chciałem się spotkać z kumplami. Jeden z moich kolegów brał ślub i akurat tego dnia przyszła teściowa wyprawiała imieniny. Niestety na ślubie nie byłem, bo postawiła mi warunek ze muszę być u mamusi na imieninach, teras dopiero wiem, jaki byłem głupi. W wyniku ciągłych jakichś, ale ze strony mojej ukochanej coraz zadziej spotykałem się z przyjaciółmi. W rezultacie doprowadziło to do zerwania wszelkich kontaktów, ludzie porozjeżdżali się po świecie minęło kilka lat. W ubiegłym roku byłem w zakopanym, na stoku spotkałem jednego kumpli ze starej paczki, zdziwienie niesamowite nie widzieliśmy się prawie dwanaście lat. Wspomnienia opowieści przesiedzieliśmy w barze prawie do rana. Na koniec kolega stwierdził ( STARY BYŁA NAS JEDONASTKA WSZYSTKICH BYM PODEJRZEWAŁ ZE STANĄ SIĘ PIERNIKAMI, ALE NIGDY NIE SĄDZIŁEM ZE TY) cholera on ma rację. Dla kobiety poświęciłem przyjaciół, i najgorsze jest to ze teras nie mam już nikogo.
Po ślubie, przez te wszystkie lata wszystko, co robiłem, robiłem z myślą o niej o rodzinie, którą założyliśmy, chorowałem poświęcając własne zdrowie, nie myśląc o sobie, tylko o niej. A co ona zrobiła dla mnie?
Przy jakiejś kolejnej kłótni, gdy miałem już dosyć zażądałem wybieraj albo ja albo mamusia. Z uśmiechem na twarzy odparła ( wybieram mamusię).  Mógłbym wybaczyć jej zdradę, puścić w niepamięć, ale nie mogłem znieść ingerencji teściowej w nasze ż w niepamięć, ale nie mogłem znieść ingerencji teściowej w nasze życie.

czwartek, 16 maja 2013

INTEGRACJA ZDRADA


INTEGRACJA, ZDRADA
Był rok 2007, moja żona zaczęła wychodzić na jakieś kolację, wyjeżdżać na wyjazdy integracyjne z firmy, w której pracowała. Ok integracja z pracownikami stała się wtedy bardzo popularna. Nie miałem nic przeciwko. Stało się to coraz częstsze, kilku dniowe wyjazdy gdzieś na mazury, lub inne miejsca. Wyjścia wieczorne tez były coraz częstsze. Nic w tym dziwnego gdyby nie fakt ze po powrocie żona szczegółowo opowiadała, co się działo. Gdy przychodzili do nas znajomi żona ze szczegółami opowiadała, co się działo na ostatniej imprezce.
Na parkiecie ta pani obmacywała się z tym panem, on wkładał jej ręce w majtki, po czym gdzieś zniknęli na dłuższy czas, oczywiście oboje mieli obrączki na palcach, ale nie z tego samego kompletu.
Na wyjeździe była taka impreza i wszyscy się tak napili ze w pokoju spali w dziesięć osób w jednym łóżku. Czy ktoś uwierzy w to ze nikt nikogo nie bzyknął, ja nie, bywałem na różnych imprezach i wiem jak się kończą tego typu zabawy?
Jeden kolega z pracy ( bardzo przystojny) bardzo ją adoruje składając propozycję, i jeśli się nie zmienię to ulegnie jego namowom.  
Nie wiem, co moja żona chciała osiągnąć po przez et opowieści, pobudzić we mnie zazdrość, raczej zaczęła pobudzać we mnie obrzydzanie. Początkowo sądziłem ze wiele w tych historiach wyolbrzymia, dokłada od siebie. W niedługim okresie przekonałem się ze jednak mówi prawdę, ze na tych wyjazdach dochodzi do, nazwę to po imieniu orgii i ze moja żona w nich uczestniczy. Wyjechali wtedy do Austrii na kilka dni, dostałem od naszej wspólnej koleżanki zdjęcia mms mojej żony, które nie pozostawiały cienia wątpliwości. ZONA MNIE ZDRADZA. Przemilczałem to, zdjęcia zapisałem w telefonie. Jakiś miesiąc morze dwa później poprosiła mnie czy nie mógłbym odebrać jej z jakiejś kolacji. No pewnie ze Cię odbiorę. Umówiliśmy się ze wyśle mi sms, o której mam po nią przyjechać. Dochodziła północ dostałem wiadomość od żony (czy mogę być po nią o 2.00) Odpisałem OK. Tej nocy córka nocowała u koleżanki, siedziałem sam w domu nic ciekawego nie było w telewizji, zaczęło chcieć mi się spać, postanowiłem ze pojadę wcześniej, najwyżej przejadę się po mieście. Lubiłem jeździć nocą po warszawie. Przejechałem się kawałek dochodziła 1.00 Podjechałem pod wskazany adres. No cóż zobaczyłem na własne oczy, co chciałem, pod lokalem przy parkingu było kilka drzew i ze dwie ławeczki, teren był doskonale oświetlony dokładnie ich widziałem. Moja żona siedziała okrakiem na kolanach jakiegoś faceta, może jeszcze nie uprawiali seksu, on trzymał rękę pod sukienką na jej pupie ona najwyraźniej trzymała w ręku jego członka, namiętnie się całowali. Krew zagotowała mi się w żyłach, złapałem za klamkę chcąc wysiąść z samochodu pobiec i obić tego gościa. Lecz nie mogłem się ruszyć, nie potrafię wytłumaczyć, co się wtedy stało, siedziałem jak wryty w samochodzie i ich obserwowałem, zacząłem zastanawiać się, co zrobić, jak postąpić. Upłynęło kilka minut oni wciąż byli zajęci sobą ja wycofałem samochód do ulicy tracąc ich z pola widzenia, posiedziałem jeszcze kilka minut, aby uspokoić oddech. Wysłałem żonie sms (jestem). Może po dwóch minutach zobaczyłem jak idzie w moim kierunku, miałem ochotę odjechać z piskiem opon. Zaczekałem, wsiadła do samochodu, zapytałem jak impreza? Odpowiedziała (w porządku) w drodze do domu więcej nie odezwaliśmy się do siebie, walczyłem z myślami. Położyłem się od razu do łózka, żona wyszła nago z łazienki, nie zdążało się to zbyt często. Próbowała przytulać się do mnie (mówiła ze chce się kochać). Warknąłem tylko ze śpię, ona bardzo często tak postępowała.       
Ja tez chodziłem na różne imprezy, spotkania przy piwie, dochodziło do różnych sytuacji, ale zawsze wiedziałem ze mam żonę ze inne kobiety nie są dla mnie, ze nie zdradzę żony.  
Przez kilka kolejnych dni nie odezwaliśmy się do siebie ani słowem, zauważyłem ze żadnemu z nas nie brakuje rozmowy. Po kilku dniach któraś z nas wydobyło z siebie głos, zakończyło się to ostrą kłótnią, o wszystko, ale nie wspominałem ani słowem o tym, co widziałem, żałowałem później wielokrotnie ze wtedy nie podszedłem do nich ze nie sprałem tego gościa.
Tego dnia usłyszałem po raz pierwszy od żony( JA JUSZ WSZYSTKO MAM W ŻYCIU, CO CHCIAŁAM, TY NIE JESTEŚ MI JUSZ DO NICZEGO POTRZEBNY, NIC WIĘCEJ NIE POTRAFISZ MI DAĆ, RESZTĘ ZAPEWNI MI MAMUSIA), (JAK CI SIĘ COŚ NIE PODBBA TO SIĘ PAKÓJ I WYPIERDALAJ).Spodziewałem się tego, ale może w łagodniejszej oprawie. Te słowa padały jeszcze wielokrotnie.
Ale mimo wszystko mieliśmy dziecko, i coś postanowiłem.
Po tych wydarzeniach przestaliśmy ze sobą sypiać, nie potrafiłem zapomnieć.  

JAK DALEJ ŻYĆ


JAK DALEJ ŻYĆ
Nie potrafiłem pogodzić się z tym, co się stało, nie potrafiłem udawać ze nic się nie stało. Próby rozmowy z żoną nic nie dały. Ona tylko mówiła przecież jak będziemy razem nie ma to żadnego znaczenia. Morze i miała rację, jak będziemy razem!!! Ale coraz mniej wskazywało na to ze tak będzie.
Ale mieliśmy dziecko, które nic nie zawiniło w tym wszystkim. Postanowiłem wtedy, trudno jak będzie się układać w naszym małżeństwie. Od dziś, co robię, robię wszystko dla Córki. Od dziś to tylko ona się liczy w moim życiu.
Zaczęliśmy żyć razem, koło siebie. Nie potrafiliśmy dogadać się ze sobą kompletnie. Żona robiła mi awantury prawie o wszystko. W głębi serca miałem gdzieś nadzieję ze jeszcze coś się wydarzy, ze to chwilowe problemy, ze jeszcze stworzymy szczęśliwą rodzinę. Teraz wiem ze była to tylko udzenie się nadzieją. Pracowałem utrzymywałem tą rodzinę, zajmowałem się dzieckiem, zaspakajałem jej największe zachcianki. Nauczyłem córkę pływać jeździć na nartach, zjeździłem z dzieckiem prawie pół polski. Córka zapragnęła jeździć konno, stało się to jej pasją , widziałem to, jak mogłem dziecku tego odmówić. Przez pięć lat prawie każdą sobotę spędzałem w stadninach, aby moje dziecko mogło się rozwijać.
Czy za to wszystko usłyszałem przynajmniej jedno dobre słowo? NIE  

wtorek, 14 maja 2013

ZAMIANA MIESZKANIA


ZAMIANA MIESZKANIA
Jak wcześniej wspominałam podpisaliśmy umową w spółdzielni, budynek został wybudowany, mieszkanie było do odbioru, miałem nadzieje ze ten fakt coś ożywi w naszym małżeństwie, byłem w błędzie? Pojawił się problem z kredytem, nie mieliśmy zdolności. Nie wiem jak to się stało ze w to uwierzyłem, przy moich zarobkach, tak małym kredycie, który mieliśmy wziąć nie wyczułem podstępu. Jeszcze wtedy kochałem moją żonę a tym samym jej ufałem. Żona oświadczyła ze nie ma innego wyjścia, do kredytu muszą przystąpić teściowie, ale żeby to było możliwe muszą tez przystąpić do umowy kupna. Tak mnie wtedy przekonała ze nie ma to żadnego znaczenia, ze po podpisaniu aktu notarialnego przekażą nam swoją część. Tak się stało. Kupiliśmy mieszkanie na spółkę z teściami w równych częściach po 25%dla każdego i tak tez został sporządzony akt notarialny. Mieszkanie wykończyłem urządziłem, przeprowadziliśmy się. Wydawało się wtedy ze wszystko się w końcu ułoży. Pewnego dnia żona wchodzi do domu trzymając w ręku teczkę od notariusza, zapytałem, co to jest (RODZIICE PRZEPISALI NA MNIE SWOJĄ CZĘŚĆ MIESZKANIA) jak to, przecież inaczej miało być. (Muszę mieć jakieś zabezpieczenie jak będziesz chciał ode mnie odejść). Wtedy dotarło do mnie ze jestem robiony w przysłowiowego balona. Kilka dni później miałem coś do załatwienia w banku, przypadkowo wpadłem na kobietę, która obsługiwała nasz kredyt, poprosiła mnie do pokoju to, co usłyszałem nie pozostawiło cienia wątpliwości Pani R…….s zaczęła mnie przepraszać nie wiedziałem początkowo, za co, ona odchodzi z banku to, co zrobiła nie daję jej spokoju nie mogłem załapać (powiedziała ze przy załatwianiu tego kredytu moja teściowa zastraszyła ją i zażądała, aby celowo doprowadziła do faktu ze nie mamy zdolności kredytowej)
Nie potrafię opisać tego, co i jak się wtedy poczułem, długo chodziłem jak struty. Składając wszystkie fakty w jedną całość dotarła do mnie rzeczywistość, okrutna prawda, fakt ze osoba, którą kochałem, której ufałem bezgranicznie w porozumieniu ze swoją mamusią po prostu mnie oszukały. 

POWRÓT DO DOMU, WYCHOWANIE DZIECKA


 POWRÓT DO DOMU, WYCHOWANIE DZIECKA
Wszystko prysło w momencie, gdy weszliśmy na klatkę, POD DRZWIAMI STALI TEŚCIE Z NADĘTO MINO, ILE MOŻNA NA WAS CZEKAĆ. Myślałem ze wyjdę z siebie, ale nie chcąc robić awantury zacisnąłem zęby myśląc sobie niedługo pójdą.
Nic bardziej mylnego przez najbliższy rok drzwi naszego domu się nie zamykały teście na zmianę byli non stop na dodatek jeszcze ich młodszy synek postanowił wykazać się w roli dobrego wujka. Wracałem z pracy do domu pierwsze, co widziałem któregoś z teściów, nie mogłem wziąć dziecka na ręce, bo babcia była pierwsza, jeśli udało mi się to zaraz komentarze, JAK JO TRZYMASZ, POZWÓL SIĘ NACIESZYĆ itp. Tak od poniedziałku do piątku, weekendy to już od świtu do nocy życie w szóstki, zaczęło robić się ciasno nie mogłem tego znieść. W własnym domu zacząłem czuć się jak intruz szwagier bez najmniejszych skrupułów buszował po szafkach w kuchni, używał moich perfum, nie mogłem dalej tego tolerować.
Zacząłem rozmawiać z żono ze tak nie morze być, żeby porozmawiała z rodzicami niech odrobinę dadzą nam spokoju. Zona jednak trzymała ich stronę, mówiąc, czego się czepiasz przecież tyle mam pomagają, sama nie dałabym sobie rady. Jak to sama nie dasz sobie rady, przecież masz mnie, pracowałem, ale system pracy miałem taki ze mogłem w razie potrzeby wyjść wcześniej lub zostać w domu, nienormowany wymiar pracy? I tak zakupy, sprzątanie było na mojej głowie, pomagałem żonie jak mogłem, ale to wciąż było za mało, zaczęło jej ciągle coś nie pasować, ciągle była niezadowolona. Zaczęło dochodzić między nami do sprzeczek, zona potrafiła spakować siebie i dziecko i na przykład na cały weekend pójść do mamusi, nie interesowało ją, co ja robię, zaczęliśmy się od siebie oddalać. Rzuciłem się w wir pracy, wolne chwile tez zacząłem uciekać z domu, po cóż miałem siedzieć, jeśli beze mię było im lepiej. I to stało się problemem żona zaczęła się awanturować ze ciągle mnie nie ma. Tak źle, tak jeszcze gorzej. Nie potrafiliśmy dogadać się w najbłahszych sprawach. Żona po urlopie macierzyńskim później wychowawczym wróciła do pracy, córka zostawała z opiekunką na zmianę z teściem. Zaczęły się jeszcze większe konflikty. Tak do momentu, gdy córka skończyła trzy latka i poszła do przedszkola, Zona oświadczyła ze dziecko musi być odbierane najpóźniej do 15.00 Jak nie dasz rady to będzie ją odbierał dziadek? OK Stawałem na głowie zacząłem zawalać pracę w tamtym okresie wiele straciłem zawodowo nie do odbudowania. Robiłem wszystko, aby to dziecko do tej godziny odebrać. Oczywiście zdarzały się sytuacje ze musiałem dłużej zostać w pracy wtedy córkę odbierał dziadek, po krótkim czasie były jakieś pretensje z jego strony ZE NIE BĘDZIE TAK LATAŁ ZE MU SIĘ NIE CHCE itp. Żona jednak nie widziała problemu w dziadku tylko za całą sytuację obarczała mnie. Zdarzały się sytuację ze dziadek odebrał dziecko z przedszkola po chwili miałem telefon od żony ze natychmiast muszę jechać po córkę, bo stoi pod blokiem i nie chcę wejść. Jak wariat pędzę z drugiego końca w-wy łamiąc wszystkie przepisy, bo co ma zrobić ojciec w takiej sytuacji, gdy jego córeczce dzieje się krzywda? To, co zobaczyłem ścierpłem cały. Dziecko stoi prawie na środku ulicy płacząc w niebogłosy a dziadek pijany w trzy.du.. Trzyma się drzwi. Nie mogłem na to więcej pozwolić, oczywiście moja żona nie widziała żadnego problemu, opowiedziałem jej całą sytuację usłyszałem tylko( nie przesadzaj.)
W tym momencie powinienem dodać ze dziadek nadużywał alkoholu. W małżeństwie dziadków to teściowa o wszystkim decydowała, teść był człowiekiem, którego nigdy nić nie interesowało. Wracał z pracy sadzał tyłek w fotelu i wszystko miał głęboko w du….e. Jak coś mu się nie spodobało to poszedł tydzień w tango, po czym wracał skruszony i dalej siedział w fotelu i robił, co mu MATKA, czyli żona kazała? Po naszym ślubie teściowa nie mogła pogodzić się z faktem ze zięć ma coś do powiedzenia, PRZECIEŻ FACET TO PIES I TAK GO TRZEBA TRAKTOWAĆ???  
Żona pewnego razu przy jakiejś sprzeczce zapytała mnie ( czy ja nie mógłbym PIĆ,) a co by to dało odparłem, chcesz mieć męża pijaka, w ciągu roku stałbym się alkoholikiem. (ALE JAKI JA BYM MIAŁA ROK) odparła. Nie dowiedziałem się co miała na myśli, prawdopodobnie liczyła na to ze będę zachowywał się jak jej ojciec.